Spadki cen ropy spowodowane epidemią koronawirusa COVID-19

Wybuch epidemii koronawirusa spowodował przerwanie działalności gospodarczej w Chinach, blokadę miast i ograniczenie możliwości podróżowania, powodując spadek popytu na ropę i znaczące spadki cen tego surowca. Rafinerie państwowe zmniejszyły tempo przetwarzania o jedną dziesiątą w lutym i będą dodatkowo obniżać ją w marcu. Połączone cięcia dla PetroChina, Sinopec i CNOOC za drugi miesiąc roku wyniosły około 940 tys. baryłek na dzień (bbl/d). Prywatne rafinerie zostały zmuszone do większych cięć, nawet o 25%, jednocześnie wykorzystując niskie ceny do zakupu ropy.

Oxford Institute for Energy Studies szacuje, że tylko w Chinach popyt na ropę w pierwszym kwartale 2020 r. spadnie o co najmniej 500 tys. bbl/d, podczas gdy rosyjskie ministerstwo energii zachowuje umiarkowany optymizm wierząc, że globalny spadek nie przekroczy 200 tys. bbl/d. Analitycy twierdzą, że negatywny wpływ pandemii na popyt będzie tymczasowy. Gdy epidemia zacznie gasnąć wraz z wywołaną przez nią paniką, popyt na produkty naftowe zacznie się poprawiać. Wybuch może jednak spowolnić chińską gospodarkę, doprowadzając do wzrostu PKB na poziomie 5%. Taki wynik wciąż przewyższa światową gospodarkę rosnącą w tempie 3,3%, ale byłby o 1% mniejszy niż prognozowany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Rynek azjatycki stanowi ważny obszar konkurencji pomiędzy naftowymi mocarstwami. Według BP w latach 2016-2018 Rosja zmniejszyła dostawy ropy do Europy o 14% (z 177,4 mln do 153,3 mln ton), jednocześnie zwiększając eksport do Chin i Indii o ponad jedną trzecią (z 52,8 mln do 73,8 mln ton). Podobną strategię zastosowała Arabia Saudyjska, która w tym samym okresie zdołała zrekompensować zmniejszenie dostaw do Europy (o 1,7 mln ton) ich wzrostem na kierunki chińskie i indyjskie (o 4,7 mln ton). To samo dotyczy Stanów Zjednoczonych, które w ubiegłym roku zmniejszyły swój eksport do Chin o ponad 50% z powodu wojny handlowej (5,8 mln ton w porównaniu z 12,6 mln ton w 2018 r.), ale w ciągu najbliższych lat zwiększą dostawy, nawiązując do pierwszej fazy aktualnej umowy handlowej, w której Państwo Środka zobowiązało się do zakupu ropy, LNG i produktów pokrewnych z USA o wartości 52,4 mld USD.

Epidemia COVID-19, drastyczne spowolnienie chińskiej gospodarki i rozwój wirusa w innych częściach świata, w tym Europie, wywołały lawinę negocjacji, sporów, a także wojnę cenową producentów ropy naftowej. Pierwszy piątek marca był okazją do spotkania Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową oraz przedstawicieli państw współpracujących. Kraje OPEC, chcąc walczyć ze spadkami notowań ropy, przedstawiły propozycję ograniczenia wydobycia surowca nawet o kolejne 1,5 mln bbl/d. Rosja, nie będąca członkiem OPEC, nie zgodziła się na zapisy umowy ogłaszając jednocześnie, że obecne ceny ropy są odpowiednie dla rosyjskiej gospodarki. Tym samym od kwietnia przestaną obowiązywać obecne ograniczenia w produkcji, jakie zainteresowane państwa same na siebie wcześniej nałożyły (OPEC+). Niektórzy eksperci sugerują, że rosyjskie posunięcie ma na celu negatywne oddziaływanie na amerykańskich producentów węglowodorów z łupków i uderzenie w nakładających sankcje na wykonawców gazociągu Nord Stream 2.

Postępowanie Rosji wywołało natychmiastową reakcję Arabii Saudyjskiej. W niedzielę Saudyjczycy obniżyli cenę nierafinowanej ropy dla chińskich konsumentów, a następnie również amerykańskich i europejskich, nawet o 8 USD za baryłkę. Zaplanowali zwiększenie produkcji o 2 mln bbl/d, doprowadzając do nadwyżki surowca na rynku. Decyzja zszokowała analityków, świadcząc nie tylko o chęci zdobycia udziałów w rynku, ale stanowiąc wyraźny sygnał dla Rosji, że OPEC nie zamierza zgadzać się na wszystkie zagrania ze strony Moskwy i może ją skłonić do kolejnych negocjacji. Ceny ropy zanotowały jeden z najbardziej drastycznych spadków w XXI wieku – ropa WTI, która w ostatnim tygodniu lutego kosztowała powyżej 51 USD za baryłkę, 9 marca osiągnęła cenę poniżej 28 USD/bbl (ponad 40% spadek). Postępująca walka polityczna i dalszy rozwój epidemii może, zdaniem analityków, doprowadzić do cen ropy na poziomie 20 USD/bbl, które obecnie (10.03.2020 r.) ustabilizowały się na poziomie ok. 33 USD/bbl.

W Stanach Zjednoczonych rosnące wydobycie z basenów łupkowych może znacznie spowolnić. Jest to ściśle związane z ograniczeniem eksportu, zmniejszeniem globalnego zapotrzebowania na gaz i odmową przyjęcia amerykańskich ładunków paliwa na rynkach azjatyckich. Firmy zajmujące się wydobyciem poczyniły natychmiastowe zmiany w prowadzeniu prac. Dla przykładu Teksańska Diamondback Energy zmniejszyła swoją działalność z dziewięciu do sześciu załóg. Koncern prowadzący wydobycie ze skał łupkowych zmniejszy również nakłady inwestycyjne, choć nie określił dokładnej kwoty. Zgodnie z oświadczeniem firmy „decyzja spowoduje obniżenie produkcji ropy w 2020 r. poniżej pierwotnie zaplanowanej, ale umożliwi utrzymywanie zysków, ochroni bilans i dywidendę”. Bank inwestycyjny Goldman Sachs spodziewa się niewielkiego obniżenia wydobycia z amerykańskich łupków w drugim kwartale roku, sugerując spadek o 75 tys. bbl/d w trzecim kwartale i kolejne 250 tys. bbl/d w czwartym kwartale bieżącego roku. Takie działania nie wystarczą, aby zrównoważyć obecną nadwyżkę podaży w wysokości 1.2 mln bbl/d. Tymczasem Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) w comiesięcznym raporcie odnotowała pierwszy spadek popytu na ropę od 2009 r.

Stosunki pomiędzy USA i OPEC zmieniają się diametralnie i ciężko przypuszczać, jak wobec konfliktu z Rosją kartel zachowa się względem Amerykanów. W 2014 roku organizacja próbowała osłabić rozwój eksploatacji z łupków niskimi cenami ropy, ale plan się nie powiódł - amerykańskie firmy łupkowe były w stanie zacisnąć pas i zastosować ulepszone technologie, aby obniżyć koszty eksploatacji. W 2016 r. OPEC i Rosja zawarły porozumienie o współpracy i ograniczeniu produkcji w celu wsparcia światowych cen ropy. Wyższa cena surowca oznaczała wspieranie droższych amerykańskich eksploratorów łupków, którzy dalej zmniejszali udział OPEC w rynku. Teraz Rosjanie chcą, aby Stany Zjednoczone zapłaciły za ustanowienie sankcji wobec koncernu naftowego Rosneft i firm realizujących projekt Nord Stream 2 osłabieniem sektora energetyki. Amerykańskie firmy zaangażowane w sektor węglowodorów niekonwencjonalnych muszą szybko odnaleźć się w niespotykanej wcześniej sytuacji. Koncerny rozpoczynające działalność na początku „rewolucji łupkowej” nie miały do czynienia z tak nagłym i znaczącym spadkiem cen, który ostatnio dotknął rynek w czasie operacji Pustynna Burza (1991). Firmy muszą dokładnie monitorować i analizować rozwój rynku. Tym bardziej, że wraz z wygaśnięciem OPEC+ pod koniec marca, Arabia Saudyjska może uruchomić maksymalną eksploatację swoich złóż – do 12,5 mln bbl/d. Zaskakującym rezultatem wojny cenowej może być całkowite odwrócenie tego, co wydawało się być pewne, aby zrekompensować spadek popytu spowodowany wybuchem wirusa COVID-19 – zwiększenie zamiast ograniczenia wydobycia.

Tekst został przygotowany na podstawie fragmentów wiadomości gospodarczych publikowanych w sekcji „Aktualia ropy naftowej i gazu ziemnego” Przeglądu Geologicznego – zapraszamy do czytania >>

Tekst: Radomir Pachytel

Źródła: BP, cnbc, Diamondback Energy, EIA, Goldman Sachs, OIES, Oilprice