Trzebinia to nie wszystko. Wywiad o geozagrożeniach dla dziennika Rzeczpospolita

W opiniotwórczym dzienniku Rzeczpospolita z dnia 30 marca 2023 r. ukazał się wywiad z dr Tomaszem Wojciechowskim, kierownikiem Centrum Geozagrożeń Państwowego Instytutu Geologicznego - PIB. Nasz ekspert przybliżył problem związany z geozagrożeniami, a w szczególności z zapadliskami pojawiającymi się ostatnio dość intensywnie, m.in. w Trzebini.

Zapadlisko w Trzebini, okolice osiedla Misiury (fot. M. Wódka, 28.02.2023 r.)

Zapadlisko w Trzebini, okolice osiedla Misiury (fot. M. Wódka, 28.02.2023 r.)

Czy Trzebinia zapadnie się pod ziemię? Z waszego raportu wynika, że teren miasta jest podziurawiony niczym ser szwajcarski.

Tomasz Wojciechowski (TW): Aż tak dramatycznego scenariusza nie przewidujemy. Ale rzeczywiście, skala zagrożenia dla miasta jest o wiele większa niż dotąd oceniano. Po to właśnie prowadzimy badania, by mieć pełen obraz sytuacji i by służby mogły sprawnie przeciwdziałać skutkom powstawania zapadlisk.

Podkreślam, że dokument, który opracowaliśmy w Instytucie, to na razie wstępna analiza. Kontynuujemy badania, po zakończeniu których powstanie szczegółowy raport. Prace te realizujemy w ramach zadań państwowej służby geologicznej na prośbę głównego geologa kraju, podsekretarza stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska dr. Piotra Dziadzio, a finansujemy ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Zapadlisko w rejonie osiedla Trentowiec w Trzebini (fot. M. Wódka, 13.03.2023 r.)

Zapadlisko w rejonie osiedla Trentowiec w Trzebini (fot. M. Wódka, 13.03.2023 r.)

Chmura punktów z naziemnego skanowania laserowego zapadliska w nasypie kolejowym w Trzebini – Sierszy

Chmura punktów z naziemnego skanowania laserowego zapadliska w nasypie kolejowym w Trzebini – Sierszy (opr. Z. Perski, 14.03.2023 r.)

Jednak już z tego wstępnego raportu wyłania się niepokojący obraz. Dotychczas słyszeliśmy o kilku zapadliskach w Trzebini. Teraz okazuje się, że jest ich znacznie więcej.

TW: Rzeczywiście, geolodzy z Centrum Geozagrożeń na potrzeby raportu wstępnego zinwentaryzowali ponad 90 zapadlisk na obszarze obejmującym cmentarz i jego najbliższe otoczenie – to powierzchnia zaledwie 32 hektarów. Należy w tym miejscu dodać, że nasze prace obejmują cały obszar oddziaływania KWK Siersza. Polegają one na analizach archiwalnych zdjęć lotniczych i numerycznych modeli terenu, co weryfikujemy podczas prac terenowych. W całym obszarze naszych badań rozpoznaliśmy już wielokrotnie więcej miejsc, które potencjalnie mogą przekształcić się w zapadliska.

Należy też zaznaczyć, że znaczna ich część to stare formy, które wcześniej zostały zlikwidowane, a w ostatnim czasie uaktywniły się ponownie. Wiele z nich pokrywa się z zapadliskami wykrytymi na zdjęciach lotniczych już w latach 60., które również wzięliśmy pod uwagę w naszej analizie.

Co jednak szczególnie znamienne – tylko w latach 2019–2022 na tym niewielkim terenie wokół cmentarza powstało aż 28 nowych zapadlisk, z czego niemal połowa nie była dotąd rejestrowana. Zatem dynamika rozwoju tych deformacji jest wysoka, co może niepokoić. Na szczęście większa część rozpoznanych jak dotąd zapadlisk zlokalizowana jest poza terenami zamieszkałymi.

Kilka dni temu na stronie internetowej PIG-PIB został udostępniony nowy serwis internetowy (www.pgi.gov.pl/zapadliska.html), w którym będą zamieszczane informacje o zapadliskach występujących w Polsce, jak również ostrzeżenia przed zagrożeniami z ich strony. Jednocześnie został uruchomiony punkt kontaktowy, który umożliwia zgłoszenie zapadlisk drogą elektroniczną.

Warto zapamiętać jego adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Zapadlisko w Trzebini – Sierszy (fot. M. Wódka, 17.03.2023 r.)

Zapadlisko w Trzebini – Sierszy (fot. M. Wódka, 17.03.2023 r.)

Czy w ogóle da się zahamować powstawanie zapadlisk?

TW: Liczbę zapadlisk spowodowanych działalnością człowieka na pewno można zminimalizować poprzez właściwe zabezpieczenie zamykanych kopalni i rekultywację terenów pokopalnianych. Metody zabezpieczeń są coraz nowocześniejsze, pracują nad nimi zespoły badawcze i inżynierskie zajmujące się górnictwem.

Nasza rola, jako Centrum Geozagrożeń, to przede wszystkim inwentaryzacja i szczegółowe rozpoznanie także tych reaktywowanych, czy jak kto woli wtórnych, zapadlisk. Pozwoli ona na dokładniejsze wyznaczanie terenów najbardziej zagrożonych takimi deformacjami. Tak jak w Trzebini, w której do terenów zagrożonych zaliczyliśmy na razie południową część cmentarza i ogródków działkowych oraz nasyp kolejowy linii Trzebinia Siersza – Elektrownia Siersza.

Dzięki wynikom naszych badań oraz analizom specjalistów z Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa będzie można skuteczniej zabezpieczać takie miejsca. Jeśli zaś chodzi o zapadliska o naturalnej genezie, to kluczem także tutaj są badania terenowe i dokładne rozpoznanie zagrożenia.

Zapadlisko przy ul. Generała Roi w Krakowie (fot. S. Kamieniarz, 20.09.2022 r.)

Zapadlisko przy ul. Generała Roi w Krakowie (fot. S. Kamieniarz, 20.09.2022 r.)

Czyli możliwe jest przewidzenie, w którym miejscu pojawią się zapadliska?

TW: Dzięki nowoczesnym metodom badawczym i pomiarowym już dzisiaj możemy z dużym prawdopodobieństwem określić rejony, w których dojdzie do niebezpiecznych deformacji terenu. Wykorzystujemy do tego m.in. skaning laserowy – lotniczy, z użyciem samolotu lub drona, oraz naziemny.

Pozwala on stworzyć szczegółowy model ukształtowania terenu i dostrzec elementy, które trudno zauważyć z poziomu obserwatora w terenie, często zarośniętym lub zabudowanym infrastrukturą. Do pomiaru skali przemieszczania się powierzchni terenu stosujemy zaś m.in. satelitarną interferometrię radarową.

Wykorzystujemy przy tym tzw. reflektor radarowy naszej własnej konstrukcji, który umożliwia pomiary z dokładnością do 1 mm. O jego jakości świadczy fakt, że Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) użyła sieci naszych reflektorów do kalibracji swoich sztucznych satelitów. Oba te instrumenty badawcze i pomiarowe – skaning laserowy i interferometrię satelitarną – stosujemy także przy szczegółowym rozpoznawaniu innych rodzajów ruchów masowych ziemi. Przede wszystkim podczas monitoringu osuwisk, które są najpowszechniejszym zagrożeniem geologicznym w Polsce.

Naziemne skanowanie laserowe zapadliska w nasypie kolejowym w Trzebini – Sierszy

Naziemne skanowanie laserowe zapadliska w nasypie kolejowym w Trzebini – Sierszy (fot. Z. Perski, 14.03.2023 r.)

I nie mniej niebezpiecznym. Ostatnia katastrofa osuwiskowa zdarzyła się latem 2010 r. Od tego czasu wasze prace osuwiskowe nabrały tempa. Co się zmieniło od tego czasu? Czy ludzie na terenach zagrożonych osuwiskami mogą czuć się dzisiaj bezpieczniej?

TW: Na pewno w tym sensie, że obecnie mamy pełniejszy obraz zagrożenia i możemy wcześniej na nie reagować. Naturę jednak nie wszędzie powstrzymamy.

Wystarczy przypomnieć skalę klęski sprzed 13 lat. Uruchomiła się wówczas masa osuwisk, z czego zdecydowana większość była związana z reaktywacją starych form. Tylko tych zagrażających bezpośrednio ludziom i infrastrukturze odnotowaliśmy ponad 1300. Zniszczonych lub uszkodzonych zostało wówczas przeszło półtora tysiąca budynków mieszkalnych, gospodarczych, użyteczności publicznej, w tym szkół. Ucierpiały kilometry linii energetycznych i komunikacyjnych. Straty sięgały setek milionów złotych.

Bezpośrednią przyczyną masowego uruchomienia osuwisk w 2010 r. była wyjątkowo wysoka suma opadów atmosferycznych oraz ich rozkład na przestrzeni roku. Na stacjach opadowych w Nowym Sączu i Krynicy zanotowano wtedy najwyższe wskazania roczne od 130 lat. Takiego żywiołu nie sposób w pełni powstrzymać. Możemy jednak przeciwdziałać skutkom takich zjawisk.

Służy temu identyfikowanie osuwisk i terenów zagrożonych oraz monitoring najbardziej niebezpiecznych miejsc, a także ocena tzw. podatności osuwiskowej. Także tym zajmuje się Centrum Geozagrożeń PIG-PIB w ramach Systemu Osłony Przeciwosuwiskowej (SOPO).

Obecnie realizujemy III etap tego projektu. Dotychczas wprowadziliśmy do bazy danych SOPO ponad 78 tysięcy osuwisk. Ogromna większość znajduje się w Karpatach. Ścisłym monitoringiem objęliśmy ponad 60 najbardziej niebezpiecznych form. Wyznaczyliśmy tereny zagrożone.

Dzięki temu administracja samorządowa wie, gdzie można bezpiecznie inwestować, a obywatele – gdzie stawiać domy. Informacje, które przekazujemy, trafiają do planów zagospodarowania przestrzennego. Wiemy znacznie więcej niż dekadę temu. I to m.in. zwiększa bezpieczeństwo.

Zniszczenia drogi asfaltowej w górnej części osuwiska nr 129229 w miejscowości Polańczyk

Zniszczenia drogi asfaltowej w górnej części osuwiska nr 129229 w miejscowości Polańczyk (fot. S. Kamieniarz, 08.03.2022 r.)

Widok na uaktywnioną skarpę osuwiska nr 86040 w miejscowości Kraków (fot. S. Kamieniarz, 15.02.2023 r.)

Widok na uaktywnioną skarpę osuwiska nr 86040 w miejscowości Kraków (fot. S. Kamieniarz, 15.02.2023 r.)

Od katastrofy minęło jednak kilkanaście lat. Wielu mieszkańców obszarów pozagórskich w ogóle o niej nie słyszało, a nawet ci z terenów dotkniętych tą klęską szybko zapominają o zagrożeniu. To przecież w waszym Centrum ukuto termin: amnezja osuwiskowa. Jak z nią walczyć?

TW: To rzeczywiście jest poważny problem, ale też trudno się dziwić ludziom, że chcą zapomnieć o traumie, którą przeżyli. Staramy się jednak, nikogo oczywiście nie strasząc, uświadamiać mieszkańców zagrożonych terenów. Stąd też kolejny termin, którym się posługujemy – świadomość osuwiskowa.

Próbujemy ją zwiększać i pielęgnować, m.in. poprzez szkolenia, które organizujemy dla przedstawicieli samorządów lokalnych. Wyjaśniamy im szczegóły geologiczne i geomorfologiczne, ale przede wszystkim informujemy o najnowszych regulacjach prawnych, o tym, jakie obowiązki samorządów z nich wynikają i jak działają one w praktyce. Takie cykliczne spotkania cieszą się rosnącym zainteresowaniem.

Należy pamiętać, że obszar objęty osuwiskiem w przeszłości, już zawsze będzie zagrożony ponownymi osunięciami.

Uszkodzony odcinek drogi powiatowej nr 1786K na osuwisku nr 116347 w miejscowości Podolany, gmina Kalwaria Zebrzydowska

Uszkodzony odcinek drogi powiatowej nr 1786K na osuwisku nr 116347 w miejscowości Podolany, gmina Kalwaria Zebrzydowska (fot. S. Kamieniarz, 25.11.2020 r.)

Skarpa główna aktywnego osuwiska nr 140747 w miejscowości Męcina (fot. S. Kamieniarz, 10.01.2023 r.)

Skarpa główna aktywnego osuwiska nr 140747 w miejscowości Męcina (fot. S. Kamieniarz, 10.01.2023 r.) 

Wspomniał pan o rozwiązaniach prawnych. Czy jako specjaliści macie wpływ na ich tworzenie?

TW: Oczywiście przedstawiamy swoje propozycje regulacji. Zazwyczaj wcześniej są one omawiane lub wręcz rodzą się podczas organizowanej co kilka lat przez Centrum Geozagrożeń Ogólnopolskiej Konferencji Osuwiskowej O!suwisko.

Ostatnia odbyła się zeszłej jesieni i zgromadziła kilkuset uczestników stanowiących znakomitą większość środowiska zajmującego się problemami osuwiskowymi w Polsce. Reprezentowali jednostki administracji rządowej, samorządowej, podmioty naukowe, firmy geologiczno- inżynierskie, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz PIG-PIB. W tym spotkaniu wzięli udział wybitni naukowcy i praktycy z całej Polski, którzy zajmują się problematyką osuwiskową. Pomimo krajowego zasięgu konferencji podobnie jak w poprzednich edycjach uczestniczyli w niej też goście z zagranicy.

Dyskusja w takim środowisku owocuje dobrze przemyślanymi propozycjami usprawnienia systemu prawnego.

Koluwia aktywnego osuwiska nr 54333 w miejscowości Świątniki Górne (fot. B. Warmuz, 08.03.2023 r.)

Koluwia aktywnego osuwiska nr 54333 w miejscowości Świątniki Górne (fot. B. Warmuz, 08.03.2023 r.)

Przyniosło to jakieś konkretne efekty?

TW: Po ostatniej konferencji zaproponowaliśmy Ministerstwu Klimatu i Środowiska zmiany w ustawie – Prawo ochrony środowiska, w rozporządzeniu ministra klimatu i środowiska w sprawie dokumentacji hydrogeologicznej i dokumentacji geologiczno-inżynierskiej, w rozporządzeniu ministra klimatu i środowiska w sprawie szczegółowych wymagań dotyczących projektów robót geologicznych, w tym robót, których wykonywanie wymaga koncesji. Służą one usystematyzowaniu i ułatwieniu prac, nie tylko badawczych czy dokumentacyjnych wykonywanych przez geologów, ale także tych, do których zobowiązana jest administracja samorządowa.

Poza tym zaproszona przez nas do współpracy grupa ekspertów z różnych środowisk naukowych sformułowała wiele wniosków dotyczących problemów i potrzeb środowiska zajmującego się ruchami masowymi i przeciwdziałaniem ich skutkom. Celem było zaprezentowanie stanowiska uczestników konferencji organom decyzyjnym, aby doskonalić nieformalnie funkcjonującą strategię redukcji ryzyka osuwiskowego.

Jęzor spływu upłynnionego materiału uszkadzający fragment ogrodzenia obok garażu – osuwisko nr 12208

Jęzor spływu upłynnionego materiału uszkadzający fragment ogrodzenia obok garażu – osuwisko nr 122087 w miejscowości Wieliczka (fot. S. Kamieniarz, 23.08.2021 r.)

Podstawowe wnioski to m.in. podkreślenie, że terenowe kartowanie geologiczne jest jedyną pewną metodą rozpoznawania osuwisk i terenów zagrożonych. Nie wystarczy zdalna identyfikacja ruchów masowych przy komputerze przy użyciu nawet najdoskonalszych danych. To pozornie oczywisty wniosek, a jednak pojawiają się głosy, by zrezygnować z prac terenowych na rzecz prac kameralnych. Tymczasem nic nie zastąpi prac w terenie. Pozostałe metody są jedynie wspomagające, mogą być bowiem obarczone błędem. Każdy odpowiedzialny geolog to powie.

Kolejną sprawą jest postulat systematycznego unowocześniania technologii metod badawczych. Eksperci zasugerowali szersze stosowanie systemów online w monitorowaniu osuwisk, co może przyspieszyć reakcję służb na sytuacje kryzysowe, ostrzeganie, organizowanie ewakuacji.

Pojawił się także postulat podniesienia jakości opracowań geologicznych dla celów inwestycyjnych. Aby to osiągnąć, należy dać organom administracji geologicznej odpowiednie narzędzia prawne. A to oznacza m.in. zmiany legislacyjne, np. w tak podstawowej kwestii jak wprowadzenie definicji osuwiska do ustawy czy też ustanowienie obowiązku rozpoznania powierzchni poślizgu oraz dokumentowania tzw. powierzchni ścięcia w rdzeniach wiertniczych dla wykonywanych dokumentacji geologiczno-inżynierskich na osuwiskach.

Istotne też jest ujednolicenie sposobu oceny podatności osuwiskowej, a także – w przypadku zapadlisk – opracowania jednolitego w skali kraju systemu ich badań i rejestracji na wzór SOPO. Dla osób, które nie są geologami, brzmi to nieco abstrakcyjnie, ale zapewniam, że są to kluczowe elementy dla podniesienia bezpieczeństwa na terenach geologicznie zagrożonych.

Osobnym, ale nie mniej ważnym, zagadnieniem jest niepokojący brak kadry geologicznej zajmującej się zagrożeniami geologicznymi w Polsce. A zapotrzebowanie na specjalistów w tej dziedzinie rośnie. Dlatego konieczne jest wypracowanie systemu odpowiedniego kształcenia geologów w zakresie geozagrożeń na studiach wyższych. Ponadto należy wypracować formy praktyk studenckich, stażów, a także opracować system kształcenia podyplomowego.

Kiedy wszystkie te elementy połączymy w jeden system, który będzie działał sprawnie i bez zastrzeżeń, wówczas odniesiemy pełny sukces.

Skarpa główna aktywnego osuwiska nr 92303 w miejscowości Tuczempy, gmina Jarosław – w tle ogrodzenie boiska sportowego i budynek szkoły

Skarpa główna aktywnego osuwiska nr 92303 w miejscowości Tuczempy, gmina Jarosław – w tle ogrodzenie boiska sportowego i budynek szkoły (fot. Z. Zimnal, 07.05.2021 r.)

wojciechowski

 

DR TOMASZ WOJCIECHOWSKI
Kierownik Centrum Geozagrożeń, Państwowy Instytut Geologiczny - Państwowy Instytut Badawczy
Autor licznych publikacji w zakresie osuwisk i zagrożeń geologicznych. Współautor dokumentacji monitoringu osuwisk oraz map osuwisk i terenów zagrożonych ruchami masowymi. Od 2008 r. bierze udział w projekcie „System Osłony Przeciwosuwiskowej SOPO”. Członek Wojewódzkiego Zespołu Nadzorującego Realizację Zadań w Zakresie Przeciwdziałania Ruchom Osuwiskowym oraz Usuwania ich Skutków w województwie małopolskim.

 

 

sfinansowanie nfosigw

 

Publikacja artykułu została sfinansowana ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej